07 marca 2010

Opowieści Krabów #2

18:09 Posted by Grzegorz A. Nowak , 1 comment
Data: 24 II 2010

System: Legenda 5 Kręgów

MG: Pluszak

Gracze: Badguy (Hiruma Zabuza), Samalai (Yasuki Gomeda), Sebciu (Kuni Kambei) i Ja (Kuni Yatsu)

Scenariusz: autorski Pluszaka

Szczęśliwie nie minęło zbyt dużo czasu od ostatniej wyprawy do Rokuganu i udało nam się zebrać na kolejną sesję Legendy Pięciu Kręgów. Dlatego dziś najwyższa pora na podsumowanie kolejnego rozdziału opowieści o czterech dzielnych samurajach z Klanu Kraba i ich zmagania z najazdem armii Fu Lenga. Nim jednak do tego dojdzie krótko przypomnę postaci graczy (wszyscy 3 Ranga):

  • Hiruma Zabuza - berserker, wielki wojownik, weteran wielu bitew i... kochający ojciec czterech ślicznych córeczek (w dodatku czworaczek!),
  • Yasuki Gomeda - bushi z kupieckiej rodziny, który w wyniku dziwnych splotów wydarzeń pobierał nauki w szkole Daidoji, dowódca 50-osobowego oddziału zbrojnych, ochroniarz Kuniego Kambei,
  • Kuni Kambei - pogodny shugenja z ponurego rodu, posiadający wielką moc i jeszcze wspanialsze dziedzictwo,
  • Kuni Yatsu - Łowca Czarownic, któremu przebywanie w Krainach Cienia odbiło się na umyśle i na ciele, trawiony przez pierwszy symptomy Skazy
Fabuła

Pod koniec poprzedniego spotkania samurajowie, w pogoni za przemierzającą ziemie Klanu Kraba armią Fu Lenga, dotarli do niewielkiej wioski plądrowanej przez pozostawione w tyle oddziały najeźdźców. Po dyskusji co robić - ścigać siły główne czy pomóc wieśniakom - drużyna zdecydowała się stoczyć walkę z niedużym oddziałem.

W tym miejscu należy zrobić małą dygresję techniczną. Otóż pamiętam, że rozgrywaliśmy tę scenę kilkukrotnie, bo gracze i MG nie mogli dojść do porozumienie jak powinni się zachować samurajowie w takiej sytuacji. Ja grając Łowcą z rodziny Kuni obstawiałem przy tym, że należy niszczyć istoty z Krain Cienia nie zważając na okoliczności i przy okazji osłabić siły armii. Poza tym nie byłoby dobrze zostawiać wroga za swoimi plecami. Wreszcie jednak doszliśmy do porozumienia i zostało tak jak na poprzedniej sesji - atakujemy.

MG rozrysował mapkę wsi i otaczających ją pół ryżowych, żebyśmy łatwiej mogli rozegrać walkę. Obserwacja wykazała, że na pośród zabudowań może przebywać Oni, więc Zabuza i Yatsu dążyli do tego, żeby dopaść go jako pierwsi. Do ataku od różnych stron przystąpiła wspomniana dwójka bushi, oraz Yasuki Gomeda wraz ze swoim przybocznym. Yatsu trafił na grupę dziesięciu bakemono dowodzonych przez kacyka, Zabuza na ogry, a Gomeda na rzeczonego Oni. Walka była brutalna (Yatsu uszedł z życiem dzięki pomocy swojego brytana i Hirumy Zabuzy), ale dzięki wyszkoleniu, pomocy shugenja i dobrym rzutom udało się pokonać wroga. Po raz kolejny Hiruma Zabuza wynosił nieprzytomnego Yatsu z pola bitwy. Jak widać łowcy nie są stworzeni do walki bitewnej z dużą ilością przeciwników.

Po walce, opatrzeniu ran i rzuceniu zaklęć leczących (tu miała miejsce śmieszna sytuacja, kiedy stary doświadczony NPC-shugenja nie był w stanie rzucić zaklęcia leczącego) mogliśmy ruszyć dalej tropem armii. Szlak wiódł w stronę miasta, w którym znajdowała się między innymi rodzina Zabuzy dlatego drużynie zależało na czasie. Po dotarciu na wzgórze nieopodal miasta samurajom ukazał się mało optymistyczny widok - mury zostały przerwane, niektóre dzielnice stały w ogniu, a obrońcy wycofali się do zamku, żeby tam dawać dalszy odpór wrogiemu natarciu. Znów krabim zwyczajem rozpoczęły się negocjacje odnośnie tego co należy robić. Prowadzący nasz oddział Hida Saburo (NPC) okazał się być "genialnym" taktykiem proponującym początkowo frontalny atak (nasz kilkunastoosobowy oddział przeciwko 400 rozproszonym po mieście wojownikom wroga). Szczęśliwie zdrowy rozsądek zwyciężył, jednak nie obyło się bez kąśliwych komentarzy Yatsu, który doprowadził do wściekłości Saburo i mało co nie sprowokował pojedynku. Szkoda, że nasz taktyk nie dostrzegł propozycji i mądrości kryjących się za sarkazmem Kuniego.

Wreszcie ustalono, że większość naszej grupy spróbuje się przebić do tajnego przejścia pod zamkiem i wspomoże jego obronę, natomiast Yatsu i Zabuza zostaną we dwójkę na tyłach wroga przeszukując ruiny, walcząc z rozproszonymi oddziałami i szukając ocalałych mieszkańców. W tym momencie drużyna się podzieliła. Łowca i berserker ruszyli przez płonącą dzielnicę w stronę domu, gdzie znajdować się miała rodzina tego drugiego. Po drodze dwóch samurajów odnalazło małą dziewczynkę, którą zdecydowali się zabrać z płonącego budynku, oraz natrafili na spaczonego nezumi - rzecz zupełnie niebywałą, jako że szczuraki są znane ze swej odporności na Skazę Cienia. Łowca szybko zakończył żywot szczura i wziął znaleziony przy nim dziwny czarny kamień. Znalazłszy dawny dom Hirumy zupełnie spalonym dwójka samurajów ruszyła dalej w stronę świątyni Amaterasu. Po drodze udało napotkali grupę bushi walczących z Oni - resztkę obrońców miasta, która nie zdołała dotrzeć na czas do zamku. Korzystając z zaskoczenia starcie zakończyło się praktycznie natychmiastowo - śmiercią stwora rzecz jasna. Napotkani samurajowie wyjaśnili, że część wojowników wraz z mieszkańcami schroniło się w świątyni i są tam bezpieczni, a oni chcieli dołączyć do walczących na zamku. Yatsu i Zabuza postanowili wspomóc nowych towarzyszy i wraz z nimi ruszyli w stronę oblegających.

Tymczasem reszta drużyny wraz z Saburo, kilkoma shugenja i zbrojnymi Yasuki ruszyli w stronę zamku. Napotkali tan spore zgrupowanie wroga wokół jednej z miejskich studni. Kryjąc się w opuszczonej herbaciarni wojownicy przygotowali sprytną pułapkę z czarów ognia i zwabili do niej stwory ostrzeliwując je z łuków. Bardzo fajna scena pełna kombinowania i akcji - myślę, że gracze w niej uczestniczący świetnie się bawili. Gdy udało się przebić przez oddział stworów samurajowie dotarli wreszcie do tajemnego tunelu, który prowadził do zamku - Saburo znający wszystkie pułapki Kaiu przeprowadził swoich ludzi bezpiecznie na miejsce. Do zamku dotarli dokładnie w momencie, kiedy oblegającym udało się przebić przez bramę. Samurajowie dołączyli do walczących. Znów Gomeda mógł się wykazać, a Kambei zaczął korzystać ze swoich potężnych zaklęć ziemi, jednorazowo pochłaniając w szczelinie dziesiątki przeciwników. Dzięki odsieczy udało się odeprzeć przeważające siły wroga.

Nim Zabuza i Yatsu dotarli do zamku oblegająca armia już salwowała się ucieczką. Reszta obrońców została ocalona, a siły Fu Lenga rozpierzchły się po okoliczynych ziemiach i nie stanowiły już tak dużego zagrożenia. Przygodę kończyły jeszcze drobne epizody - na szczycie zamku pojawił się wielki, latający Oni, który jak się później okazało, porwał córkę daymio, a umierający sensei Kuni (którego bohaterowie spotkali w poprzedniej przygodzie) polecił Kambeiowi wyśledzenie wielkiego Oni i odkrycie przyczyny pojawienia się spaczonych nezumi.

Miasto zostało chociaż w części uratowane, Zabuza odnalazł swoją rodzinę całą i zdrową, wyrwa w Murze Kaiu została szybko i sprawnie naprawiona, a nasi bohaterowie okryli się chwałą. Jednak nie wszystkie tajemnice zostały rozwiązane.

Podsumowanie

To była fajna sesja. Kolejna fajna sesja. Muszę przyznać, że bawiłem się naprawdę dobrze, co przekładało się na mój dobry humor w czasie gry. Choć mój Kuni-Łowca dostał parokrotnie od istot Cienia oraz naraził się swojemu przełożonemu to wydaje mi się, że stanąłem na wysokości zadania i udało mi się stworzyć wiarygodnego wojownika-dziwaka, momentami prześmiewczego, momentami diabelnie poważnego. W każdym razie ja jestem zadowolony ze swojej gry i nie mam co narzekać jeśli chodzi o scenariusz - roboty dla zabójcy potworów nie brakowało. No i wreszcie mogłem użyć moich technik ze szkoły tsukai-sagasu!

Na tej sesji przyszło mi najwięcej współpracować z Hirumą Zabuzą (bohaterem Pawcia) - najpierw wspólnie walczyliśmy we wsi, potem uchronił mnie przed gniewem Saburo, a na końcu poparł pomysł działania na tyłach wroga i wyruszył przeszukiwać płonące dzielnice miasta. Pawciu sprawował się świetnie w dwóch rolach - odgrywaniu swojego berserkera raz dzikiego, a raz dobrotliwego i opiekuńczego oraz w roli doradcy mechanicznego. Chyba nikt z nas nie rozgryzał mechaniki tak jak on i co raz to nowsze kombinacje z czarami, którymi pouczał Sebcia zadziwiały mnie za każdym razem. Na koniec Pawciu żałował, że MG nie rozwinął wątku rodziny Hirumy, który był motorem działania berserkera. Z pewnością np. śmierć jednej z dziewczynek nadałaby jego postaci sporo dramatyzmu, na którym chyba bardzo mu zależało.

Jeśli już wspominałem o Sebciu i jego shugenja Kuni, to muszę powiedzieć, że jestem zadowolony, że w tej przygodzie miał okazję wykazać się więcej niż ostatnio. Choć wydawać by się mogło, że ciągłe starcia i uczestniczenie w oblężeniu jak zwykle bardziej będzie odpowiednie dla wojowników niż dla kapłana, jednak tym razem, szczególnie pod koniec, także shugenja pokazał swoja potęgę, przechylając szalę zwycięstwa na korzyść broniących się Krabów.

Last but not least samalaiowy Yasuki i jego przyboczni zbrojni też nie narzekali na brak zajęć. Samalai wczuł się w rolę dowódcy i za każdym razem żądał od MG narysowania planu sytuacyjnego tak, żeby rozmieścić swoich ludzi jak najlepiej i rozplanować całe starcie zanim dojdzie do skrzyżowania ostrzy. Szczególnie utkwiła mi w pamięci scena w herbaciarni, gdy znaki zaklęć ognia podpalały stwory zwabione przez strzały Yasuki. Zresztą cała ta scena była ciekawa (choć nie brałem w niej udziału). Odgrywanie Samalaia w jakiś nieuchwytny dla mnie sposób różniło się od reszty - nie wiem czy to intencjonalny zabieg czy nieświadomy, ale przez to wydawało mi się, że oto mamy w drużynie takiego "innego Kraba", który w drobnym stopniu nie pasuje do reszty członków klanu. I w sumie chyba tacy powinni być Yasuki, prawda?

Pluszak, nasz MG, nie był do końca zadowolony z sesji ale chyba nie miał do tego aż tak dużych podstaw. Może to tylko moje, osobiste odczucie i może rzeczywiście na tej sesji nie wiele zależało od decyzji graczy, a niektóre wydarzenia odbyłyby się tak czy inaczej. Ja jestem zadowolony i czekam na kolejną sesję.

1 komentarz:

  1. Po kolei... Zaczne od MG:D - Aneks do tego że nie byłem zadowolony z tego jak fabuła potoczyła sie względem mojej rodziny : Rozmawiajac z MG (przed sesja) powiedizał mi ze szykuje dla mnie pewien epizod dotyczący moich córeczek i zony w swietle dziekiej rejzy krain cienia. - Ja, jako człowiek wybujał fantazji i dosć obeznany w klimacie japońskim , a w szczególności tyczacym sie spraw honoru i oddania- ułozyłem sobie w głowie tragiczną historię berserkera, którego rodzina( jako klanowa) utraciła ziemie i mon, także traci wszytsko co najbliższe. Naszczęscie sie tak nie stało, nie wproadzony został dramatyzm który zmieniłby Zabuzę,za to bedzie wiele ciekawych epizodów z moimi córkami, które swoją drogą jak najszybciej trzeba wydać:D

    Next: Czyli co do Innych...
    YAtsu Kuni- ekscentryczny, dziwczny, czasem szalony. Zdawałoby sie że to Berserker powinien byc nieobyty... a tu masz:D nie mówie że to źle... a wręcz powiem że super, bo Kuni zyjacy jako outsiderzy, czesto w kilku tygodniowych wyprawach przemirzajacy krainy cienia i spotykający się ze skazą ... ( brak słów)... krótko- postac Calmala, dogaduje czesto pod nosem jak kazdy czlowiek w trudnej sytuacji wystawiony na stres, weszło mu to w krew, bo kto mialby na tyle silna wole zeby bez uszczerbku na zdrowiu z czegos takie wyjsc. Dlatego strasznie podoba mi się jego postać. I dlatego Zabuza powstrzymuje innych od karcenia jego, bo rozumie co się z człowiekiem stało:D ufff

    Sebciu- Powolutku:D grajacy w l5k, lecz zazwyczaj bushi. Jeszcze nie pojmujacy mocy Shugenja... ale z kazdym razem powinno być lepiej. Unikalny wesoły przystojniak ze złowieszczej rodziny:D Ciekawe

    Samalai- Tu mi najciężej, zreszta razem zdąrzylismy juz zetrzeć sie w argumentacji słono-pisemnej na temat jaego tworu. A dokładnie postrzegania honoru i oddania wobec klanu kraba... kontra - utracona przeszlosc, miłość z klany wrogiego. No cóż, berserker patrzy.

    Bawie się przednio:D czuje że teraz dopiero zacznie sie prawdziwa zabawa:D

    OdpowiedzUsuń