17 lutego 2010

Opowieści Krabów #1

17:04 Posted by Grzegorz A. Nowak , 1 comment
Data: 16 II 2010

System:
Legenda 5 Kręgów


MG:
Pluszak


Gracze:
Badguy (
Hiruma Zabuza), Samalai (Yasuki Gomeda), Sebciu (Kuni Kambei) i Ja (Kuni Yatsu)

Scenariusz:
autorski Pluszaka

Już wspominałem o mentalnym przygotowaniu do grania w Legendę Pięciu Kręgów i nadziejach na to, że ogromny potencjał chęci na grę nie zostanie zmarnowany. Śpieszę powiadomić, że nadzieje się spełniły i wreszcie udało nam się zebrać na wyczekiwaną sesję L5K. Tym razem mogłem się nieco odprężyć i jako gracz ograniczyć swoje przygotowania, do stworzenia ciekawej postaci.

Jak już jesteśmy przy postaciach wypada nadmienić, że z góry założyliśmy granie bohaterami z jednego klanu - Kraba. Z jednej strony ograniczało to trochę dowolność tworzenia postaci, ale lektura Drogi Kraba, pozwoliła stworzyć różnorodne postaci unikając przy tym problematycznego scalania drużyny. Do tego łatwiej było wrzucić wszystkich BG do scenariusza, w końcu Kraby mają wspólne powinności i służą jednej sprawie. Tak też nasza drużyna wyglądała następująco:

  • Hiruma Zabuza - berserker, wielki wojownik, weteran wielu bitew i... kochający ojciec czterech ślicznych córeczek (w dodatku czworaczek!),
  • Yasuki Gomeda - bushi z kupieckiej rodziny, który w wyniku dziwnych splotów wydarzeń pobierał nauki w szkole Daidoji, dowódca 50-osobowego oddziału zbrojnych, ochroniarz Kuniego Kambei,
  • Kuni Kambei - pogodny shugenja z ponurego rodu, posiadający wielką moc i jeszcze wspanialsze dziedzictwo,
  • Kuni Yatsu - Łowca Czarownic, któremu przebywanie w Krainach Cienia odbiło się na umyśle i na ciele, trawiony przez pierwszy symptomy Skazy
Warto też dodać, że choć graliśmy pierwszą sesję, to wszyscy bohaterowie startowali z 3 Rangą, przez co potęga i możliwości naszej drużyny była znacząca już od samego początku.

Fabuła

Opowieść rozpoczęła się na jednym z zamków nieopodal Muru Kaiu. Bohaterowie byli zgromadzeni na uroczystości gempukku młodych samurajów klanu Kraba, a przy okazji odpoczywali od służby. Łowca oddawał się piciu sake i paleniu opium, shugenja i Yasuki luźnym rozmowom, a Hiruma radością płynącym z obcowania z rodziną. Zabawa rozwijała się leniwie, a młodzi samurajowie byli poddawani kolejnym próbom.

W pewnym momencie oboje Kuni zostali wezwani do swojego współrodowca, dawnego sensei Kuni Yatsu, który miał dla nich zadanie. Ostatnie wieści dochodzące od zwiadowców w Krainach Cienia były niezwykle niepokojące - bandy złożone z nezumi miały napadać na samurajów i próbować szturmowania pozycji Krabów. Utrata sojuszników wśród szczuroludzi, byłaby ogromnym ciosem dla obrońców Cesarstwa, więc szybkie ustalenie co się kryje za ich dziwnym zachowaniem było kluczowe dla dalszej misji Klanu Kraba.

Po powrocie na salę miała miejsce sprzeczka pomiędzy gośćmi - jednym samurajem Hida i przebywającym na zamku Żurawiem z rodziny Kakita. Daymio zezwolił na pojedynek do pierwszej wymiany ciosów (zwracając uwagę na wartość życia każdego samuraja stojącego na Murze). MG wykorzystał tą scenę do pokazania mechaniki pojedynków iaijutsu - choć walczyli między sobą bohaterowie niezależni ich współczynniki na karteczkach dostali gracze (Badguy i Samalai) tak by pojedynek odbył się na zasadach podręcznikowych. Pojedynek niespodziewanie wygrał Hida, który korzystając ze swojej techniki zignorował pierwszy cios Kakity i oszpecił go wprawnym cięciem, wzbudzając tym samym zachwyt ucztujących.

Jednak ceremonia znów miała być przerwana po niedługim czasie, tym razem przez przybycie zwiadowcy niosącego złe wieści - spora armia stworów Fu Lenga nadciąga od południa i obrońcy proszą o wsparcie na Murze. Nie trzeba było długo czekać, żeby wszyscy samurajowie podjęli wezwanie i jak najszybciej przygotowali się do wymarszu. Ceremonia gempukku młodych samurajów miała się dopełnić na polu bitwy.

Wstawiony i nieco otumaniony Yatsu dochodził do siebie już w drodze na Mur.

Większość posiłków przybyła pod ogromne fortyfikacje jeszcze w nocy i po przydzieleniu do oddziałów udała się na spoczynek. Dopiero na wieść o zbliżającym się wrogu wszystkie oddziały udały się na swoje pozycje gotując się do walki. Kuni Kambei i Yasuki Gomeda wraz ze swoim oddziałem zostali na murach, natomiast Hiruma Zabuza i Kuni Yatsu wraz z oddziałem młodych bushi mieli uderzyć bezpośrednio na przeciwnika, korzystając z jednego z tuneli mających swoje ujście po drugiej stroni rzeki.

Gdy rozpoczęła się bitwa prócz narracji w ruch poszła Tabel Bitwy z podręcznika. Po raz kolejny mieliśmy okazje wykorzystać narzędzia oferowane przez zasady gry i poszło całkiem nieźle. Dało się odczuć, że walka była epicka, gdy punkty Chwały rosły prędko, a ran przybywały jeszcze szybciej. Nie obyło się bez Pojedynków i Bohaterskich Czynów: Yatsu walczył z goblińskim kacykiem i ratował młodych samurajów z potrzasku, Zabuza polował na ogry, a Gomeda i Kambei ścierali się z przeróżnymi monstrami wpełzającymi na Mur. Szczęśliwie bitwa zakończyła się zwycięstwem, choć np. Kuni Yatsu przypłacił ją ciężkimi ranami. Dzięki interwencji medyków i shugenja udało się jednak szybko stanąć całej drużynie na nogi.

Jednak nie długo dane było odpocząć naszym bohaterom. Następnego dnia przybył ranny posłaniec z wiadomościami - na sąsiednim posterunku Muru doszło do kolejnej bitwy i potrzebna jest pomoc. Nasza grupa, wraz z kilkoma shugenja, zbrojnymi Yasuki i pod dowództwem Hirumy Saburo wyruszyła na pomoc. Niestety przybyliśmy za późno. Bohaterowie zastali jedynie wyłom w Murze (coś wręcz niewyobrażalnego), pobojowisko i ani jednej żywej duszy, prócz konającego bushi, który przekazał krótko co się stało - atakowało ok. 300 stworów, w tym nezumi, a mur padł w jakiś niepojęty dla broniących sposób. Tak duża armia pozostawiła za sobą sporo śladów, więc samurajowie ruszyli w pogoń za siłami Ciemności. Co gorsza armia zmierzała w stronę miasta i zamku, gdzie bohaterowie przed dwoma dniami ucztowali. Pozostawione tam rodziny i niewielki garnizon nie był świadomy niebezpieczeństwa.

Po jakiejś godzina grupa dotarła do płonącej wioski, gdzie niewielka część oddziałów wroga rozprawiała się z niedobitkami wieśniaków. Po dyskusji samurajowie zdecydowali się pomóc biedakom.

I w tym miejscu zakończyliśmy sesję.

Podsumowanie

Na możliwość zagrania w Legendę czekałem bardzo długo i powiem wprost - nie zawiodłem się. Rozegraliśmy ciekawą, nieco brawurową i do gruntu krabową przygodę, a to wszystko to oczywiście same zalety. Co prawda MG zapewniał, że najlepsze dopiero przed nami, ale ja jak na razie zostałem spełniony i te rozegrane kilka godzin zaliczam do bardzo udanych. Całkiem nieźle udało się zawiązać drużynę i wpleść ją w wir wydarzeń, przy czym mieliśmy odpowiednio dużo, czasu żeby poznać swoich bohaterów, a także ich możliwości.

Jestem zadowolony ze swojej postaci - momentami zbzikowanego Kuni, który nie rozstaje się ze swoim psem łowczym i fajką opiumową. Pomimo trawiącej go manii prześladowczej i Skazy Krainy Cienia gdy przychodzi do spotkania z istotami Ciemności jego umysł zawsze jest skoncentrowaniu na pokonaniu zagrożenia. To chyba jedna z najlepiej dopracowanych moich postaci - przemyślana, z rozpisaną koncepcją i historią. Nic dziwnego, że zastanawiałem się czy wogóle przeżyje bitwę ruszając do niej ramię-w-ramię z berserkerami. Żal byłoby stracić go tak szybko.

Samalai i Badguy grający odpowiednio Yasuki i Hirumą również dobrze bawili się świetnie odgrywając swoje postacie. Nie ma się co dziwić - to starzy gracze i fani L5K więc im niewiele trzeba. Zastanawiam się tylko czy Sebciu bawił się równie dobrze. Wydaje mi się, że miał nieco mniej szansy na wykorzystanie swoich zdolności - w walkach wiedli prym drużynowi bushi, a shugenja ograniczał się do szybkiego pogromienia wrogów czarami. Nie mniej jednak w sytuacjach socjalnych Kuni Kambei dobrze wypadał. Słowem całkiem zgrana z nas paczka.

Na koniec powiem, że czekam na kolejną część - chyba więcej nie trzeba. Po prostu sesja rozbudziła pragnienia na kolejne przygody!

Czekamy!

1 komentarz:

  1. szczerze nie zobaczylem tego wpisu wczesniej... odpisze w najnowwszym. Tu nic dodać nic ująć.

    OdpowiedzUsuń