Przede wszystkim RSS wcale nie był aż tak popularny jak mogłoby się wydawać. Owszem, używa go zgraja uzależnionych od informacji geeków (ja również ), ale poza tym mało kogo obchodzi czy strona oferuje kanał RSS czy nie. Google Reader był najpopularniejszym czytnikiem, ponieważ cechowała go prostota oraz integracja z innymi usługami Google. Jego śmierć nie oznacza wcale śmierci całego RSS-a, o czym pisał chociażby Paweł Opydo.
Kiedy trzeba coś zmienić, szczególnie swoje przyzwyczajenia, wszyscy kręcą nosem i narzekają. Google zachował się jednak fair, ogłosił zamknięcie usługi z dużym wyprzedzeniem, więc każdy może poszukać alternatywy. Ja jak na razie testuje Feedly - przeniesienie się z Reader trwa tyle co jedno kliknięcie. Nic prostszego.
Innym problemem jest standardowe wieszanie psów na Google. Teraz już nie można im zaufać, bo każdą usługę mogą zaraz zamknąć! Oczywiście, że może się tak stać, ale myśl o tym że jutro zniknie Gmail znów można przypisać raczej wielbicielom "Pamiętników z wakacji", a nie świadomym użytkownikom Internetu. Przemek Pająk martwi się, że to samo może spotkać świeżą usługę Google Keep, zamiast z geekowskim zapałem po prostu zacząć jej regularnie używać. Jeśli Google uzna ją w przyszłości za mało rentowną to oczywiście zamknie, ale przynajmniej zawsze pozostaje pewność, że wszystkie dane będziecie mogli spokojnie eksportować oraz zostanie trochę czasu na poszukanie alternatywy.
Konkluzja tego wpisu będzie banalna - świat idzie do przodu, sporo się zmienia, a każdy rozsądny powinien być przygotowany na zmiany. A jeśli chodzi o tak trywialną rzecz jak zmianę klienta niszowej usługi dla geeków, to na prawdę pozostaje tylko powiedzieć - chill out bitch!
Może nawet to przyniesie trochę dobrego RSSom - cały flame geeków prawdopodobnie trochę rozpromował coś takiego jak RSS ;) Anyway, na pewno bardzo się ucieszyli panowie z Feedly :)
OdpowiedzUsuńTeż o tym pomyślałem - goście od Feedly muszą dziękować kolegom z Google ;)
UsuńBardzo dobrym klonem Google readera jest "The Old Reader". Można zaimportować do niego OPML. Feedly jest dla mnie zbyt nieczytelne.
OdpowiedzUsuńJedyny problem z The Old Reader, jest taki, że twórcy nie byli przygotowani na taki nalot nowych dusz i na zaimportowanie pliku trzeba (było?) trochę poczekać. Poza tym małym mankamentem (do lipca każdy się wyrobi ;) ) jak dla mnie nie ma żadnej zmiany ;)
No dokładnie - coś się zmienia, a w praktyce właściwie nic. Więc skąd ta panika?
UsuńBo ludzie lubią panikować, zwłaszcza jak brak im informacji :]
UsuńJa się popłakałam, ale potem przesiadłam się na Feedly i zaczęłam żałować, że informacja o śmierci Google Readera nie pojawiła się wcześniej - tak bardzo mi się spodobał :P
OdpowiedzUsuń