Miejsce: konwent NATcon
Rzadko zdarza mi się bywać na konwentach mangowych. W ogóle rzadko konwentuję, ale jeśli już to znacznie bliżej mi do tych poświęconych fantastyce, niż mandze i anime. Jednak z różnych przyczyn zdarzyło się, że w te wakacje odwiedziłem dwie imprezy pełne mangowców - chorzowski Balcon i krakowski NATcon. Z racji zupełnie odmiennej tematyki wspomnianych imprez postanowiłem nie pisać osobnych relacji im poświęconych. Moje udział skupiał się bardziej na spotkaniu ze znajomymi, niż uczestniczeniu w atrakcjach konwentowych. Z powyższych powodów pisanie pełnych relacji raczej mija się z celem. Dla jednej tylko atrakcji muszę zrobić wyjątek - dla LARPa Krakowskiej Grupy Larpowej, w którego można było zagrać będąc na NATconie.
Pomimo tego, że na konwentach mangowych jest znacznie więcej uczestników niż na imprezach poświęconych fantastyce (no dobra - nie wszystkich, ale mnie zawsze udawało się trafiać na te mniej ludne) lecz graczy do obsadzenia jednego LARPa w całym programie konwentu brakowało. Chwilę przed północą przybyło tych kilku uczestników, którym nieobce były klimaty RPG i tym samym LARPów - z nimi nie było problemów. Przybyło też kilku "znajomych znajomych", którzy chcieli spróbować sił w swoim pierwszym LARPie. Tu też nie było większych trudności - po krótkim wprowadzeniu i rozpoczęciu gry udało im się całkiem szybko dołączyć do zabawy. Problem stanowił brak wystarczającej ilości kobiet, żeby obsadzić role żeńskie. Skończyło się na zmianie płci kilku postaci-kobiet i jednej roli kobiecej, którą odgrywał mężczyzna (!). Brawa dla odważnego!
Konwencja LARPa została opisana w informatorze jako Cyperpunk 2020 , a akcja umieszczona w Tokyo - nie mogło się przecież obyć na konwencie mangowym bez jakiegoś nawiązania do Kraju Kwitnącej Wiśni. Na wstępie trzeba zaznaczyć, że scenariusz był jedynie luźno osadzony w realiach znanego w Polsce systemu RPG - tak naprawdę całość możnaby skrócić do jednego zdania: Japonia, Tokyo, niedaleka przyszłość. Miejscem akcji był Yoake ken Yoru - nocny klub w centrum japońskiej stolicy. Codziennie po zapadnięciu zmroku w tym jednym miejscu spotykało się wiele ciekawych osobistości od mafiozów, hakerów i dilerów, przez złodziejaszków, zbuntowanych nastolatków i prostytutek, kończąc na policjantach próbujących wtopić się w ten barwny i niebezpieczny tłum. Od razu zaznaczę, że z uwagi na poważną tematykę (prostytucja, narkotyki, przestępczość zorganizowana itp.) LARP był przeznaczony dla osób dorosłych.
Dostałem rolę Hakuro - barmana i właściciela nocnego klubu w jednej osobie. Jak się okazało posiadanie własnego biznesu nie było takie łatwe jak się wszystkim wydaje, szczególnie jak są nim zainteresowane typy spod ciemnej gwiazdy. Hakuro musiał sie ciągle użerać z miejscowymi przedstawicielami Yakuzy, którzy obrali sobie jego klub za swoją melinę. Dodatkowo ostatnie miesiące nie były zbyt obrotne i kasa Hakuro świeciła pustkami. Jedynym pomysłem na poprawienie sytuacji było wynajęcie jeszcze jednej striptizerki, która podniosłaby atrakcyjność lokalu. Słowem moimi zadaniami, jako gracza, było: pozbyć się mafiozów, zatrudnić drugą striptizerkę oraz wypłacić zaległe pensję ochroniarzowi i obecnej tancerce.
Kiedy rozpoczęła się gra początkowo nie miałem zbytnio czasu, żeby zając się własnymi zadaniami - tłum szturmował bar co raz zamawiając sake nie dając ani chwili wytchnienia. Co prawda z każdym zamówieniem kolejna porcja jenów wpływała do kasy, jednak moje uczestnictwo w LARPie ograniczało się do siedzenia za barem, rozlewaniem trunku (w tej roli woda mineralna) i sporadycznego zagadywania gości. Niezwykle użyteczna w zagadywaniu była specjalna zdolność mojej postaci - "Opowiedz mi swoją historię". Chyba każda z postaci miała swoją specjalną właściwość - moja pozwalała na wyciągnięcie od gracza informacji o problemach trapiących jego postać. Wystarczyło, że nieświadomy gość był lekko wstawiony i wdał się ze mną w rozmowę. W ten sposób udało się wydobyć kilka informacji jednak, jak się okazało, niezbyt istotnych.
Większość LARPa, jak już wspominałem spędziłem "za ladą". Będąc jednak właścicielem baru moglem spokojnie zarządzać moimi pracownikami. Zatrudniona striptizerka przezywana "Lotosem" z chęcią wyruszyła na poszukiwania odpowiedniej kandydatki, ale wkrótce okazało się, że nie będzie to takie łatwe zadanie. Obecne w barze kobiety, albo nie chciały się zgodzić na taką pracę, ale w jakiś sposób nie odpowiadały (np. była jedna kandydatka, ale uzależniona od narkotyków i na widocznym głodzie). Z uwagi na sporą ilość klientów problem brakujących pieniędzy sam się rozwiązał - po niecałej godzinie mogłem spokojnie wypłacić zaległe pensje dla moich pracowników. Dodatkowe pieniądze miała też przynieść umowa z prostytutką, która z klubu zrobiła sobie miejsce schadzek. Musiałem odpowiednio zareagować, żądając od niej miesięcznej opłaty w zamian za udostępnienie zaplecza. Problem Yakuzy, też po jakimś czasie sam się rozwiązał - jeden z gości klubu okazał się być policjant-tajniak, który od dłuższego czasu próbował rozpracować szajkę mafiozów. Gdy tylko sprawy przybrały zły obrót - miały miejsce porachunki między Chińskimi i Japońskimi przestępcami - ujawnił się, a ja zgadzając się na pełną kooperację zyskałem sobie jego przychylność. I słusznie, bo Hakuro prowadził na boku handel narkotykami i odkrycie tego procederu przez policję nie przyniosłoby właścicielowi klubu nic dobrego. Cały LARP skończył się interwencją władz i pojmaniem przestępców. W ręce policji wpadły dowody rzeczowe - walizka z narkotykami, którą nieuważni mafiozi schowali na zapleczu baru.
LARP, poza małymi wpadkami, był całkiem nieźle przygotowany od strony technicznej. Mechanika oparta na kartach i poziomach trudności działała szybko i była łatwa do przyswojenia do tego stopnia, że bez większego problemu mogłem sam wykonywać testy sprawdzające czy pijący alkohol przy barze nie odczują efektów ubocznych. Jak już jesteśmy przy używkach - scenariusz zawierał przygotowane osobne efekty nadmiernego spożycia alkoholu, oraz zażywania narkotyków (z rozróżnieniem na amfetaminę i heroinę), to których nie mam żadnych zastrzeżeń.
Rekwizytów było całkiem sporo, choć zabrakło kubeczków na serwowane w barze trunki - musieliśmy improwizować i używaliśmy praktycznie wszystkiego do nalewania pseudo-sake. Pochwalić muszę natomiast Mistrzów Gry za pomysł z kartami kredytowymi. Zamiast używania drukowanych banknotów, czy starych monet do odmierzania ilości zgromadzonych jenów, każdy z graczy posiadał własną kartę kredytową (oczywiście drukowaną na papierze), na której odwrocie MG zapisywali aktualny stan konta. Rozwiązanie bardzo proste, funkcjonalne i świetnie pasujące do konwencji scenariusza. Osobna pochwała należy się za rekwizyty udające różne narkotyki - MG rzeczywiście przygotowali woreczki z białym proszkiem! Jednak zamiast substancji niebezpiecznych w środku znajdował się cukier puder, który można było nawet efektownie spożyć! Gdyby ktoś oglądał tego LARPa z boku i nie wiedziałby co tu się właściwie dzieje, mógłby spokojnie wziąć nas za grupę młodych narkomanów.
Ogólnie rzecz biorąc LARP wypadł bardzo pozytywnie. Nie było chyba osób, które byłby niezadowolone ze swojej roli i wszyscy bawili się równie dobrze. Scenariusz nie odbiegał swoją konstrukcją od innych LARPów negocjacyjnych, jednak kilka ciekawych rekwizytów i pomysłów nadały mu niepowtarzalny charakter. Choć LARP rozgrywany był na konwencie mangowym spełnił swoje zadanie - dostarczył kilka godzin przedniej zabawy nieco odmiennej od tych do których przyzwyczajeni są mangowcy. Być może ci, którym się podobało pojawią się na kolejnych organizowanych przez KGL spotkaniach?
PS: Relację piszę z prawie miesięcznym opóźnieniem, więc z pewnością ominąłem szereg ważnych dla LARPa szczegółów. Scenariusz miał naprawdę wiele wątków, których nie sposób było ogarnąć z miejsca przeznaczonego dla barmana. Jak coś to możecie mnie zganić w komentarzach!
Konwencja LARPa została opisana w informatorze jako Cyperpunk 2020 , a akcja umieszczona w Tokyo - nie mogło się przecież obyć na konwencie mangowym bez jakiegoś nawiązania do Kraju Kwitnącej Wiśni. Na wstępie trzeba zaznaczyć, że scenariusz był jedynie luźno osadzony w realiach znanego w Polsce systemu RPG - tak naprawdę całość możnaby skrócić do jednego zdania: Japonia, Tokyo, niedaleka przyszłość. Miejscem akcji był Yoake ken Yoru - nocny klub w centrum japońskiej stolicy. Codziennie po zapadnięciu zmroku w tym jednym miejscu spotykało się wiele ciekawych osobistości od mafiozów, hakerów i dilerów, przez złodziejaszków, zbuntowanych nastolatków i prostytutek, kończąc na policjantach próbujących wtopić się w ten barwny i niebezpieczny tłum. Od razu zaznaczę, że z uwagi na poważną tematykę (prostytucja, narkotyki, przestępczość zorganizowana itp.) LARP był przeznaczony dla osób dorosłych.
Dostałem rolę Hakuro - barmana i właściciela nocnego klubu w jednej osobie. Jak się okazało posiadanie własnego biznesu nie było takie łatwe jak się wszystkim wydaje, szczególnie jak są nim zainteresowane typy spod ciemnej gwiazdy. Hakuro musiał sie ciągle użerać z miejscowymi przedstawicielami Yakuzy, którzy obrali sobie jego klub za swoją melinę. Dodatkowo ostatnie miesiące nie były zbyt obrotne i kasa Hakuro świeciła pustkami. Jedynym pomysłem na poprawienie sytuacji było wynajęcie jeszcze jednej striptizerki, która podniosłaby atrakcyjność lokalu. Słowem moimi zadaniami, jako gracza, było: pozbyć się mafiozów, zatrudnić drugą striptizerkę oraz wypłacić zaległe pensję ochroniarzowi i obecnej tancerce.
Kiedy rozpoczęła się gra początkowo nie miałem zbytnio czasu, żeby zając się własnymi zadaniami - tłum szturmował bar co raz zamawiając sake nie dając ani chwili wytchnienia. Co prawda z każdym zamówieniem kolejna porcja jenów wpływała do kasy, jednak moje uczestnictwo w LARPie ograniczało się do siedzenia za barem, rozlewaniem trunku (w tej roli woda mineralna) i sporadycznego zagadywania gości. Niezwykle użyteczna w zagadywaniu była specjalna zdolność mojej postaci - "Opowiedz mi swoją historię". Chyba każda z postaci miała swoją specjalną właściwość - moja pozwalała na wyciągnięcie od gracza informacji o problemach trapiących jego postać. Wystarczyło, że nieświadomy gość był lekko wstawiony i wdał się ze mną w rozmowę. W ten sposób udało się wydobyć kilka informacji jednak, jak się okazało, niezbyt istotnych.
Większość LARPa, jak już wspominałem spędziłem "za ladą". Będąc jednak właścicielem baru moglem spokojnie zarządzać moimi pracownikami. Zatrudniona striptizerka przezywana "Lotosem" z chęcią wyruszyła na poszukiwania odpowiedniej kandydatki, ale wkrótce okazało się, że nie będzie to takie łatwe zadanie. Obecne w barze kobiety, albo nie chciały się zgodzić na taką pracę, ale w jakiś sposób nie odpowiadały (np. była jedna kandydatka, ale uzależniona od narkotyków i na widocznym głodzie). Z uwagi na sporą ilość klientów problem brakujących pieniędzy sam się rozwiązał - po niecałej godzinie mogłem spokojnie wypłacić zaległe pensje dla moich pracowników. Dodatkowe pieniądze miała też przynieść umowa z prostytutką, która z klubu zrobiła sobie miejsce schadzek. Musiałem odpowiednio zareagować, żądając od niej miesięcznej opłaty w zamian za udostępnienie zaplecza. Problem Yakuzy, też po jakimś czasie sam się rozwiązał - jeden z gości klubu okazał się być policjant-tajniak, który od dłuższego czasu próbował rozpracować szajkę mafiozów. Gdy tylko sprawy przybrały zły obrót - miały miejsce porachunki między Chińskimi i Japońskimi przestępcami - ujawnił się, a ja zgadzając się na pełną kooperację zyskałem sobie jego przychylność. I słusznie, bo Hakuro prowadził na boku handel narkotykami i odkrycie tego procederu przez policję nie przyniosłoby właścicielowi klubu nic dobrego. Cały LARP skończył się interwencją władz i pojmaniem przestępców. W ręce policji wpadły dowody rzeczowe - walizka z narkotykami, którą nieuważni mafiozi schowali na zapleczu baru.
LARP, poza małymi wpadkami, był całkiem nieźle przygotowany od strony technicznej. Mechanika oparta na kartach i poziomach trudności działała szybko i była łatwa do przyswojenia do tego stopnia, że bez większego problemu mogłem sam wykonywać testy sprawdzające czy pijący alkohol przy barze nie odczują efektów ubocznych. Jak już jesteśmy przy używkach - scenariusz zawierał przygotowane osobne efekty nadmiernego spożycia alkoholu, oraz zażywania narkotyków (z rozróżnieniem na amfetaminę i heroinę), to których nie mam żadnych zastrzeżeń.
Rekwizytów było całkiem sporo, choć zabrakło kubeczków na serwowane w barze trunki - musieliśmy improwizować i używaliśmy praktycznie wszystkiego do nalewania pseudo-sake. Pochwalić muszę natomiast Mistrzów Gry za pomysł z kartami kredytowymi. Zamiast używania drukowanych banknotów, czy starych monet do odmierzania ilości zgromadzonych jenów, każdy z graczy posiadał własną kartę kredytową (oczywiście drukowaną na papierze), na której odwrocie MG zapisywali aktualny stan konta. Rozwiązanie bardzo proste, funkcjonalne i świetnie pasujące do konwencji scenariusza. Osobna pochwała należy się za rekwizyty udające różne narkotyki - MG rzeczywiście przygotowali woreczki z białym proszkiem! Jednak zamiast substancji niebezpiecznych w środku znajdował się cukier puder, który można było nawet efektownie spożyć! Gdyby ktoś oglądał tego LARPa z boku i nie wiedziałby co tu się właściwie dzieje, mógłby spokojnie wziąć nas za grupę młodych narkomanów.
Ogólnie rzecz biorąc LARP wypadł bardzo pozytywnie. Nie było chyba osób, które byłby niezadowolone ze swojej roli i wszyscy bawili się równie dobrze. Scenariusz nie odbiegał swoją konstrukcją od innych LARPów negocjacyjnych, jednak kilka ciekawych rekwizytów i pomysłów nadały mu niepowtarzalny charakter. Choć LARP rozgrywany był na konwencie mangowym spełnił swoje zadanie - dostarczył kilka godzin przedniej zabawy nieco odmiennej od tych do których przyzwyczajeni są mangowcy. Być może ci, którym się podobało pojawią się na kolejnych organizowanych przez KGL spotkaniach?
PS: Relację piszę z prawie miesięcznym opóźnieniem, więc z pewnością ominąłem szereg ważnych dla LARPa szczegółów. Scenariusz miał naprawdę wiele wątków, których nie sposób było ogarnąć z miejsca przeznaczonego dla barmana. Jak coś to możecie mnie zganić w komentarzach!
0 komentarzy:
Prześlij komentarz