13 listopada 2006

A grim world of perilous adventure

17:24 Posted by Grzegorz A. Nowak , No comments
Poniższy post pierwotnie ukazał się na pierwszym bałaganie.

Patrząc na kolejne dni nie da się oprzeć wrażeniu, że jesień na dobre wkrada się do naszego świata. Dzień oddaje pola nocy, która zdaje się wydłużać bez końca. Wychodząc z domu trzeba być gotowym na deszcz i przenikliwy zimny wiatr. Po każdym powrocie do domu, trzeba czyścić buty z błota. Jednak, jesień to szczególna pora roku. Pomimo tego, że kojarzy się z zimnem i deszczem ma w sobie coś magicznego. Przynajmniej mnie się tak wydaje. A to pewnie dlatego, że za każdym razem kiedy myślę „jesień” do głowy przychodzi mi Warhammer.



Zawsze miałem problem z odpowiedzeniem na pytanie jaki jest twój ulubiony system?Warhammer. Bez wątpienia. Przeważnie odpowiadałem, że nie ma jednego i podawałem kilka. Ostatnio jednak trochę się zmieniło. Gdyby teraz ktoś zadał mi takie pytanie, z pewnością usłyszałby odpowiedź Warhammer. Bez wątpienia.

Niesamowity klimat, nawiązania historyczne, swoisty humor, to tylko kilka cech świata WFRP, które mnie urzekły. Swoją drogą sam świat Warhammera, jest chyba jednym z najszerzej opisanych. Materiały do bitewniaka i eRPeGa , choć wcześniej często stały ze sobą w sprzeczności, teraz po wyjściu drugiej edycji obie gry tworzą jedną całość.

Warhammer jest systemem szczególnym dla większości RPGraczy. Wielu z nas właśnie od niego zaczynało swoją przygodę z grami fabularnymi, stąd zrozumiały sentyment. Wielu z nas ma też swoją własną wizję tego systemu i może też dzięki temu system ten jest wciąż żywy. Ja również zaczynałem od Młotka i choć pojawiło się u mnie sporo różnych systemów, to jednak WFRP powracał co jakiś czas. Chyba nie było takiego systemu, do którego nie powracalibyśmy tyle razy. Kiedy na mojej półce pojawił się Monastyr wydawało się, że staruszek odejdzie w odstawkę przynajmniej na jakiś czas, ale polskie wydanie drugiej edycji dosłownie zmiotło Monastyr.

Od tego czasu WFRP IIed króluje niepodzielnie. Moja warhammerofilia skutkuje między innymi tym, że ślepo kupuję każdy dodatek jaki pojawi się na rynku (od czego już zabrakło miejsca na półce). Ostatnio wreszcie wziąłem się za czytanie tych dodatków, na które wcześniej nie miałem czasu. Czytam też stare opowiadania i książki ze świata Warhammera (Jeźdzców wilków i trylogię Konrad). Na kompa dorwałem Warhammer: Dawn of War (wiem, wiem - to 40ka - ale też się liczy!), oraz starego Dark Omena. Już wspominałem, że w planie mamy granie w Warcry (przeglądając kolejne karty ochota rośnie coraz bardziej!). No i może jeszcze Mordheim...

Słowem wszystko ostatnio kręci się wokół starego, dobrego Młotka. No może nie wszystko, ale przynajmniej taka sytuacja pozwala się czymś zająć, zapomnieć chociaż na chwilę o codzienności. Bo bez tego, uwierzcie, czasem można zwariować.

PS: There's no escape from chaos. It marks us all...
PS2: A zastanawialiście się czemu w Imperium wiecznie pada deszcz? Bo Warhammer powstał przecież w Anglii ;)

0 komentarzy:

Prześlij komentarz