04 lutego 2013

Najkrótsza recenzja nocnego maratonu kina polskiego

09:00 Posted by Grzegorz A. Nowak 1 comment
Tak się zdarzyło, że w miniony piątek spędziłem nockę w Multikinie. Wybrałem się na maraton polskich - potężną dawkę swojskiej kinematografii. Jak wiadomo z jakością naszego kina bywa różnie i niektórzy mogą uznać spędzenie piątkowej nocy na w ten niecodzienny sposób za czyste szaleństwo. Dlatego dziś cztery najkrótsze recenzje.

Drogówka

Smarzowski staje się właśnie moim ulubionym polskim reżyserem. Ten film to momentami niezły mindfuck. Po jego oglądnięciu, przy następnym płaceniu mandatu za przekroczenie prędkości, zostawicie policjantowi napiwek.

Sęp

Film tak zły, że szkoda gadać. Nuda, kiepska gra aktorska i przede wszystkim piekielnie debilny scenariusz. Sęp? Chyba raczej pierdolnięty kurak.

Pokłosie

Nazwanie tego dobrego filmu antypolskim, to zupełny kretynizm. Ale tak to już u nas jest - kretynizmu sporo, dobrych filmów niewiele.

Mój rower

Z tego filmu dowiecie się o czym fantazjuje 70-latka, dlaczego należy uważać na nauczycielki literatury i co powiedzieć dziecku, żeby nauczyło się jeździć na rowerze. Film obyczajowy, a więc gatunek nie mój ale i tak mi się podobał.

1 komentarz:

  1. Czyli "Sępa" można olać. A robiłem sobie nadzieje.

    OdpowiedzUsuń