11 stycznia 2013

Survival tramwajowy mola książkowego

09:23 Posted by Grzegorz A. Nowak 11 comments
Tak się składa, że dziennie w pojazdach komunikacji miejskiej spędzam 1-2 godziny. Każdy kto regularnie korzysta z krakowskiego MPK (lub jakiegokolwiek innego) doskonale zdaje sobie sprawę, że to prawdziwa szkoła życia. Wściekłe starsze panie, nieustanna walka o fotele, pasażerowie notorycznie stojący przy wejściach do pojazdu, kierowcy z zacięciem rajdowca, gadatliwi współpasażerowie z ADHD, czy kontrole biletów co dwa przystanki, to tylko niektóre z licznych zagrożeń, które na nas czyhają. Sprawa komplikuje się jeszcze bardziej, jeśli spróbujemy umilić sobie długą podróż lekturą.

Oto kilka zasad, które uczynią z was master readera w pojazdach komunikacji miejskiej.

1. Pierwszy wagon

Zawsze wsiadamy do pierwszego wagonu, nawet jeśli drugi lub trzeci wydaje się bardziej atrakcyjny, lub mniej zatłoczony. Jeśli podjeżdża akurat jednowagonowiec, pakujemy się tak, żeby nie być daleko od kierowcy. Najbardziej optymalne są drugie drzwi. Dlaczego pierwszy wagon jest taki ważny? Rozwydrzone nastolatki, koneserzy muzyki bojkotujący producentów słuchawek i inne elementy głośne, przeważnie próbują się oddalić maksymalnie od kierowcy - zajmują więc drugi wagon lub sam koniec pojedynczego. Gatunek ten ma wrodzony strach przed kierowcą, co my, sprytni czytelnicy, możemy wykorzystać.

2. Miejsce przy oknie

To wie chyba każdy, ale warto wyraźnie podkreślić rolę dwusiedzeniowych foteli dla rozwoju czytelnictwa tramwajowego. Miejsce przy oknie gwarantuje nam względny spokój a osoba siedząca tuż obok oddziela nas od niebezpiecznej przestrzeni dla stojących. Mamy wygodę i nie musimy zmagać się z dylematami w rodzaju “czy uprzejmie ustąpić miejsce, czy może jednak sprawdzić którego ze swoich bohaterów zabije Martin tym razem”.

Tu istnieje zagrożenia spotkania gadatliwego współpasażera z ADHD, lub starszą panią, która akurat nas sobie upatrzy na świetnego powiernika problemów zdrowotnych/rodzinnych/patriotycznych/religijnych/seksualnych. Szczęśliwie odsetek takich pasażerów jest na tyle nieduży, że tylko wyjątkowe pechowe osoby powinny mieć to na uwadze.

3. Stabilne oparcie

Miejsce siedzące przy oknie jest prawdziwym, rzadko występującym komfortem, trzeba więc szukać alternatyw. Weteran tramwajowego czytelnictwa wie dobrze, że praktycznie każdy model pojazdu komunikacji ma co najmniej kilka miejsc, które świetnie nadają się do czytania w pozycji stojącej. Mnogość modeli pojazdów jest zbyt duża, żeby tę metodę dokładniej tutaj opisać, ale odrobina praktyki sprawi, że będziecie się czuli w tramwaju jak lew morski na rozszalałym oceanie.

Prawdziwi mistrzowie czytania w komunikacji miejskiej nie muszą nawet trzymać się poręczy. Ten stopień wtajemniczenia wymaga jednak długotrwałego treningu i nieuważny adept tej sztuki może łatwo odnieść obrażenia, lub uszkodzić współpasażerów. Żeby nie było, że nie ostrzegałem.

4. Metoda na Nelsona

Samotne rurki w pojazdach MPK powinny być przedmiotem waszego zainteresowania. Wystarczy owinąć ją ramieniem, kiedy jesteśmy w pozycji stojącej, żeby jednocześnie trzymać się w czasie jazdy i mieć wolne obie ręce. Szczególnie przydatne przy czytaniu wyjątkowo dużych tomów.

Ta metoda ma dwie wady. Po pierwsze, niektórzy pasażerowie mogą również pragnąć bliskości rurki i źle patrzyć, gdy ktoś wykorzystuje ją do czytania. Po drugie, nie wszystkie pojazdy MPK są odpowiednio wyposażone i nie zawsze uda nam się znaleźć odpowiednie miejsce. Wtedy zostaje ostania deska ratunku.

5. Komórka

Gdy w tramwaju lub autobusie nie ma gdzie usiąść, panuje tłok i wszystkie miejsca gdzie można się oprzeć są zajęte pozostaje już tylko jedno - telofon, który nosicie w kieszeni. Większość dzisiejszych telefonów posiada aplikacje umożliwiające czytanie książek elektroniczynych albo przeglądanie ściągniętych artykułów z neta (np. Pocket). Dzięki temu możemy spokojnie zagłębić się w lekturze zastępczej i czujnie wypatrywać aż zwolni się odpowiednie miejsce do rozpoczęcia lektury właściwej.

To tyle czerstwych porad na dzisiaj. A wy macie jakieś metody radzenia sobie z czytelnictwem tramwajowo-autobusowym?

11 komentarzy:

  1. Uśmiałam się setnie:). Warto jeszcze pamiętać, że mędrcy tego świata i emerytur nie śpią i trzeba omijać tramwaje, które jadą na Bieńczyce i Tomex.
    Zwłaszcza, że owi mędrcy mają +10 do zręczności i + 5 do wytrzymałości, kiedy to trzeba zająć miejsce, zwłaszcza jak biegną z siatami, które pamiętała moja babcia za czasów Gierka. I + 500 do charyzmy - tu przytoczmy parę tekstów- " po co w ogóle czytać, za moich czasów to się grało w piłkę", "czytać to sobie można w domu", " trzeba było studiować w domu a teraz już się nic nie nauczysz", "młodzież to teraz żadnych polskich książek nie czyta, tylko te dyrdymały". :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja do miejskich środków transportu wybieram mp3 i audiobooki. W ten sposób mogę stać ściśnięty przez 4 baby z zakupami i nadal cieszyć się książką ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. ebook + smartfon i jest super. Opcja pełny wypas - książki, komiksy, filmy i od biedy gry. A najlepsze miejsce - jak pisałeś - przedni wagon, przy oknie, oparty plecami o automat biletowy (przynajmniej tak jest w 179)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wieczorami, a szczególnie zimą, dochodzi jeszcze problem oświetlenia – co z tego, że zajmiesz wygodną pozycję, skoro świetlówka nad tobą nie działa i czytanie będzie wiązało się z ujemnymi modyfikatorami do skupienia ze względu na nadwyrężanie wzroku. Problemem są też barczyści pracownicy biurowi z wysoką budową i cechą „niewzruszony”, którzy zawsze, ale to zawsze, skutecznie odgrodzą cię od dostępnych źródeł światła. Nie ma lekko :P.

    Ja akurat zmagam się z warszawskim ZTM-em, ale widzę, że problemy i techniki radzenia sobie z nimi te same ;).

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiadomo, że miłośnicy słuchania audiobooków, albo smartfonowego czytania mają łatwiej. Problem pojawia się przy czytaniu zwykłej książki. Tradycjonaliści zawsze mają gorzej.

    OdpowiedzUsuń
  6. ...i dlatego wszędzie w Krakowie chadzam na piechotę!
    Co prawda ciężko tak czytać, ale odbijam sobie w pociągach (ah, to PKP i zaginająca się czasoprzestrzeń). Generalnie większość powyższych zasad w ten czy inny sposób aplikuje się i do pociągów, choć trzeba dodać że warto być pierwszym na dworcu i wsiąść gdy tylko wagony się podstawią.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja akurat po Krakowie poruszam się autobusami, ale w zasadzie czytanie przychodzi mi dość bezproblemowo i nigdy nie stosowałam do tego żadnych specjalnych technik. W moim ulubionym autobusie (124) dość często udaje mi się znaleźć miejsce siedzące, mogę więc czytać we w miarę komfortowych warunkach. Inna sprawa, że moje podróże są raczej krótkie, więc za dużo tego czytania nie ma. Jedyną przeszkodą może być słynny wśród krakowskich filologów Szalony Człowiek, w towarzystwie którego zdarza mi się od czasu do czasu podróżować.

    @Krzyś:
    Wszelkie moje problemy z pociągami skończyły się kiedy w TLK wprowadzono rezerwację miejsc w 2 klasie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Mi się niestety robi niedobrze od czytania dłuższych ciągów liter we wszelkich środkach komunikacji. Na szczęście jestem słuchowcem, więc audiobook w uszach działa zawsze i wszędzie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ah, and czasy kiedy jeździłem autobusami to był najlepszy okres mojego czytelnictwa. Teraz mnie na takie rzeczy nie stać ale kiedy biegnę truchtem do pracy to słucham audiobooka zawsze.

    OdpowiedzUsuń
  10. polecam czytnik ebookow (kindle or smth) ma ta przewagę przy czytaniu na stojąco, że wystarcza jedna ręka (jak komórka) :P
    A wpis zacny i oddaje dużo prawdy :P

    OdpowiedzUsuń
  11. Myślę, że przydałby się jeszcze savoir-vivre tramwajowy mola książkowego.
    Ja wychodzę z założenia, że jestem jedynym kulturalnym osobnikiem w pojeździe i nikt inny nie ustąpi miejsca osobie rzeczywiście potrzebującej miejsca. Dlatego też zazwyczaj siadam blisko wejścia, tak aby móc szybko ocenić wchodzących - dzięki czemu oszczędzam czas na rozglądanie się i żenujących sytuacji (udając, że nie widzę starszej kobiety słaniającej się na nogach).

    Do wszystkich kpiących ze starszych ludzi:
    To nie jest ich fanaberia, że potrzebują usiąść w pojeździe. Często mają problemy z poruszaniem się czy utrzymaniem równowagi w czasie jazdy (zwłaszcza przy dużych przeciążeniach na zakrętach).
    Przyjrzyjcie się tym ludziom ile trudu sprawia im przemieszczanie się transportem miejskim.
    Zauważcie, że zazwyczaj nie mają tupetu lub odwagi, bądź są na tyle kulturalni, aby domagać się wprost o miejsce, które jest im potrzebne.

    Z drugiej strony przyjrzyjcie się jak zachowują się młodzi ludzie - gdy udają że nie widzą starszej kobiety, która z ledwością wdrapała się do tramwaju, gdy zajmują miejsce dla wózka, ani myśląc ustąpić kobiecie, która próbuje się przedrzeć się ze swoim rozwrzeszczanym dzieciakiem lub gdy skupiają się przy wejściu ze słuchawkami na uszach, tak że nie sposób się koło nich przedrzeć - i nawet kulturalne "przepraszam" do nich nie dociera - bo po pierwsze nie znają takich zwrotów, a po drugie trzeba by chyba krzyczeć, aby usłyszeli coś poza swoją muzyką.
    Czasem jeden czy drugi odsunie się lub ustąpi miejsca z głośnym sapaniem lub prychnięciem, jakby się im coś wielkiego stało.

    Pozdrawiam wszystkich kulturalnych moli książkowych (tak niewielu ich już zostało).

    OdpowiedzUsuń