Do tej pory układ sił w świecie gier wideo był klarowny. Z jednej strony mieliśmy pecetowców, którzy nieprzyjaźnie patrzyli na właścicieli konsol. Posiadanie peceta pozwala na łatwe modyfikowanie sprzętu, cenową elastyczność i... niczym nieskrępowane piractwo. Dla tych, którzy jednak brzydzą się nielegalnym oprogramowaniem plusem były zawsze niższe ceny gier i możliwość wykorzystywania komputera do wielu innych zadań niż tylko zabawy. Z kolei konsolowcy szczycą się tym, że wkładając płytkę do czytnika (bądź odpalając ściągniętą ze sklepu grę) nie muszą się absolutnie niczym przejmować - gra po prostu będzie działać, bo została przygotowana specjalnie na ich sprzęt. Oczywiście trzeba za to odpowiednio więcej zapłacić, ale popularność konsol wskazuje, że nie ma z tym większych problemów.
Że jak to się wymawia?
Teraz jednak nadchodzi era zupełnie nowych konsol, którym przyświeca odmienna idea niż polityka Sony, Microsoftu czy Nintendo. Do tej pory konsola była urządzeniem zamkniętym, a jakakolwiek próba ingerencji w sprzęt i oprogramowania była traktowana jak przestępstwo (wystarczy przypomnieć sobie głośną sprawę hakera, który złamał zabezpieczenia PlayStation). Twórcy malutkiej konsoli o dziwacznej nazwie OUYA poszli w kompletnie innym kierunku, zapewniając, że ich urządzenie będzie otwarte na wszelkie modyfikacje - konsola ma być dla graczy a nie na odwrót.
SteamBox
Ktoś może powiedzieć, że OUYA jest jak Biedronka - dla biednych ludzi - i gry z Androida nie są godne kanapowego gamingu. Z pomocą przychodzi jednak Valve z niesamowicie popularną platformą Steam. Atrakcyjne ceny i wygodny dostęp do gier przykuło do Steama już kilka milionów użytkowników, nic dziwnego więc, że firma pragnie zagospodarować taką rzeszę graczy.
Odpowiedzią na potrzeby współczesnego gracza ma być hybryda konsoli i peceta, skrojona specjalnie pod gry ze Steama. Od niedawna każdy może przełączyć się na Big Picture Mode i swoje gry odpalać z wygodnego interfejsu. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby już teraz podpiąć pada i telewizor do kompa i cieszyć się jak to zagraliśmy na nosie konsolowcom (oczywiście nie można śmiać się zbyt głośno, bo w ostatniego Mortal Kombat dalej na pececie na pogracie). Na the Verge zachęcano nawet do złożenia własnego, niedrogiego Steamboxa.
Czy gracze przekonają się do nowych platform? Zdecydowanie trudniej będzie miała OUYA, której twórcy chcą wypracować własny ekosystem aplikacji. Steam ma już ich tysiące więc nie będzie tego problemu, natomiast tytuły znane ze smartfonów na telewizorze HD mogą nie do końca przemówić do graczy. Z drugiej strony - to tylko 400 zł, więc można spróbować choćby z ciekawości.
Istnieje jeszcze jeden ważny element nadchodzącej konsolowej rewolucji - gaming na Linuksa wreszcie wychodzi z podziemi. Właściwie po raz pierwszy od początku istnienia systemu można powiedzieć, że nareszcie coś się dzieje. Nietrudno zgadnąć jak bardzo mnie to cieszy.
Teraz doszla jesszcze Project Shield Nvidii. Robi sie ciekawie. :)
OdpowiedzUsuńSpecjalnie nie zagłębiałem się w temat konsol mobilnych i jeszcze usług streamingowych w stylu onlive bo i tak wpis zrobił się przydługi. Ale tak czy inaczej gracze dostaną masę nowych możliwości, pytanie czy z nich skorzystają.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń(Coś mi wariuje na stronie, wyświetlały się 2 moje komentarze, skasowałem jeden teraz mam jeden skasowany drugiego brak)
UsuńWidziałem listę gier i jedyną grą w którą granie bym rozważał było FF3. Reszta ma poziom niewiele większy od gier flashowych jakie można za darmo znaleźć w necie. Na razie wróżę klapę.
Hmm rzeczywiście dziwne z tymi komentarzami. Spróbuję zaobserwować czy to się będzie powtarzać i ewentualnie poszukam jakiegoś rozwiązania.
UsuńNo właśnie o tym pisałem. Obawiam się, że OUYA jak na razie nie jest zbytnio atrakcyjna pod względem oprogramowania. Znacznie łatwiejszy start będą miały steamboxy i to właśnie im wróżę sulces.